poniedziałek, 26 września 2016

Jak cywilizowałem Amazonię (cz.25)

Jestem w szoku. Mam przed sobą złoto mojego pra, pra ... dziadka. To tu ponad 200 lat temu uległ on wypadkowi i zginęli jego przyjaciele. Co za niezwykły zbieg okoliczności, czy może mnie jeszcze tu coś zaskoczyć?
Mam kolejny kłopot.Niby kasy mamy jak lodu, ale nie możemy zrobić z niej użytku, bo jak wiadomość o złocie przeniknie do cywilizacji białych ludzi to koniec plemienia jest przesądzony, a ja przecież jestem tu po to by plemię uratować od zagłady.
Ponoć od przybytku głowa nie boli, ale mnie boli i spędza mi sen z powiek.

Czas goni nieubłaganie. Zbliża się termin odbioru turbiny i następnej dostawy gorzały.
Teraz to w zasadzie moglibyśmy zatrudnić do elektryfikacji dowolną firmę, kasy by nam wystarczyło na wszystko, ale takie postępowanie to pewna klęska. Na szczęście tubylcy już prawie zapomnieli o tych "żółtych kamieniach". Muszę opracować plan jak  ten skarb wykorzystać nie narażając tubylców na inwazję poszukiwaczy złota.
W wyznaczonym czasie znów zbieram ta samą ekipę poszerzoną o kolejnych 5 ludzi i udajemy się do cywilizacji białego człowieka po odbiór turbiny.
Wszystko przebiega sprawnie i po tygodniu mamy w swych łodziach turbinę, oraz trochę osprzętu elektrycznego i .... telewizor.
Telewizor jest już trochę leciwy, ale nadal sprawny. Dostałem go gratis od człowieka który załatwiał turbinę.
- To dla pana, by pan w tej głuszy miał kontakt ze światem - powiedział sprzedawca turbiny, będąc przekonanym że mam zamiar się tu osiedlić.
Droga powrotna zajęła nam ponad tydzień. Nie mogliśmy dopuścić do zamoczenia turbiny i osprzętu, a przede wszystkim telewizora.
Tubylcy bladego pojęcia nie mają co to telewizja i bardzo jestem ciekawy ich reakcji gdy uruchomię telewizor, oj będzie się działo, będzie.
Po przybyciu do osady od następnego dnia ostro zabieramy się do pracy, montujemy turbinę i czas na uruchomienie elektrowni. Na ten moment wszyscy niecierpliwie czekają.
Cały kolejny tydzień trwały prace przy montażu turbiny i oto nadeszła długo wyczekiwana historyczna chwila gdy uruchomiłem maszynerię.
Wszystko zadziałało od razu. Tubylcy zachwyceni, w każdym szałasie co chwilę ktoś zapalał światło mimo że był środek dnia. Muszę ich jakoś przyzwyczaić do gaszenia światła w dzień, bo niby "światło z rzeki" jest za darmo, ale trzeba im wpoić zdrowe zasady oszczędzania energii.
Gwóźdź programu zostawiłem na wieczór.
Wieczorem zaprosiłem wszystkich na telewizję. Zaraz po zmierzchu włączyłem telewizor i się zaczęło.
W telewizji była akurat transmisja jakiegoś koncertu rockowego.
Na początku wszyscy nawiali do dżungli widząc rozwrzeszczany tłum fanów muzyki i dekoracje sceny.
Po pewnym czasie zaczęli ostrożnie wracać, co niektórzy wyposażeni jak na wojnę w dzidy, łuki i dmuchawki, zatykając sobie uszy by nie słyszeć łomotu lejącego się z telewizora.
Następnie co odważniejsi w pełnym bojowym rynsztunku niemal się skradając zachodzili telewizor od tyłu i z boku próbując pojąć i bliżej obejrzeć jak w takiej małej skrzynce mieści się tylu ludzi i dlaczego oni są tacy mali. Tej nocy nikt nie zmrużył oka mimo że program skończył się tuż przed północą.
Wspólnie obejrzeliśmy koncert rockowy, jakieś wiadomości, oraz film.
Dostępnych jest tu co najmniej 10 kanałów z dobrą jakością obrazu.

Od rana tłum szturmował salę telewizyjną i wszyscy chcieli oglądać telewizję. Nikt nie zajął się pracą, dzieci nie poszły do szkoły. Wszyscy od dziatwy po Radę Starszych chcieli oglądać telewizję.
Na nic zdały się moje wezwania by zajęli się pracą. Telewizja tak ich pochłonęła że wszystko inne przestało się liczyć.
No dobra, ustąpiłem. Niech mają dzień wolny, w końcu to epokowe wydarzenie w historii ich plemienia.
Następnego dnia podobnie, wszyscy niedospani po całym dniu i nocy spędzonej przed telewizorem, znów zgromadzili się pragnąc oglądać telewizję.
O żadnej robocie nie ma mowy. Ludzie są rozdrażnieni, bo głodni - nie ma czasu na jedzenie, a i jeść nie ma już co, bo wszystko co mieli już zjedli, a łowić, czy polować nie ma kto.
Coś mi się zdaje że to telewizor doprowadzi do zagłady plemienia.
Wyłączam telewizor.
Raban taki jakby wybuchła rewolucja. Jak ich odciągnąć od telewizora? Są już pierwsze przypadki zasłabnięć z głodu i pragnienia.
Pogoda ratuje sytuację. Rozpętała się burza i tubylcy zostali zmuszeni do powrotu do swoich szałasów.
Wykorzystałem ten moment i przełączyłem na kanał o słabym sygnale, obraz zanikał, śnieżył i po paru godzinach nawet najodporniejsi wrócili do swoich szałasów.

Muszę wymyślić jakąś bajkę o działaniu telewizji i zezwolić na oglądanie co najwyżej 3-4 godziny na dobę.
Wybrałem jeden kanał gdzie leciał jakiś serial i z trudem jakoś przekonałem tubylców że ci w telewizorze też pracują przez cały dzień, a dopiero wieczorem można ich oglądać w telewizorze.
Z trudem udało się jakoś opanować sytuację z telewizją, ale nie na długo. Gdzieś po miesiącu serial się skończył i znów pojawił się nowy problem, bo na innym kanale był serial o czymś zupełnie innym.
Pytaniom nie było końca. Co się stało z tymi którzy byli w poprzednim serialu? Gdzie oni teraz są? Co się z nimi dzieje?
Jak mam im to wszystko wytłumaczyć? Jak im wytłumaczyć co to jest film, zawód aktora, kino itp?
Tłumaczę że film to taka fikcja, gra, udawanie. Nikt mi nie wierzy.
Po co udawać, grać, jak wszyscy wiedzą że to nie jest prawda?
Dziwny jest ten świat białych ludzi.

I nagle wszystko się zmieniło. W nowym serialu pojawił się aktor z poprzedniego serialu. Sęk w tym że w poprzednim serialu on umarł, a tu proszę żyje i ma się doskonale.
Raban na całą osadę. To jak to jest? Niby umarł, a żyje. Skandal! Oszustwo!
Wszyscy nagle zbojkotowali telewizję. Nikt nie przychodzi oglądać programów, była nawet próba rozwalenia odbiornika.
Pytam co się stało? Dlaczego nie chcą oglądać telewizji? Odpowiedź mnie powala: Telewizja kłamie!
Prosty, nie ubliżając nikomu prymitywny lud z dżungli po niespełna dwóch miesiącach doszedł do tego co białym ludziom zajmuje nieraz całe życie, a wielu nigdy samodzielnie do tego nie dochodzi.
Telewizor stał się zbędnym gratem.
Rada Starszych zadała tradycyjne pytanie: Czy biały człowiek wie ze telewizja kłamie?
Odpowiedziałem wymijająco że telewizja nie zawsze kłamie i wielu białych ludzi (zbyt wielu) wierzy w to co widzą w telewizji.
Z jednej strony to dobrze że odrzucili telewizję, ale z drugiej strony fatalnie. Jak oni chcą się znaleźć we współczesnej cywilizacji nie oglądając telewizji? Jak kształtować ich poglądy, urabiać opinie, wprowadzać nowe zwyczaje?
Całe szczęście że nie ma tu internetu (na razie), tam dopiero byłaby zadyma.

Wielkimi krokami zbliżamy się do cywilizacji białego człowieka. Sądzę że jeszcze góra rok i będziemy mogli ujawnić się światu jako dojrzała cywilizacja na miarę XXI wieku.
I nagle zdałem sobie sprawę że przegapiłem coś niesłychanie ważnego - przecież mimo niewątpliwego sukcesu oni wciąż wyglądają na prymitywnych dzikusów - nadal chodzą niemal nago!
Koniecznie muszę ich przekonać do ubrań.
Jak wejdą na światowe salony? Na golasa?

Ciąg dalszy w kolejnym odcinku.

Z poważaniem
Doktor Wszechnałóg