sobota, 25 marca 2017

Jak cywilizowałem Amazonię (cz.29)

Mam pomysł jak zaktywizować kobiety. Na początek zorganizuję jakiś wolontariat, albo jakąś fundację gdzie kobiety będą mogły się spotykać we własnym gronie, oderwać się od garów i dzieci.
Zorganizuję jakąś pogadankę o prawach kobiet i w ten sposób przygotuję grunt do wprowadzenia równouprawnienia.
Pod pretekstem kursów kulinarnych organizuję pierwsze spotkania. Kobiety na początku są nieufne, być może podejrzewają mnie o jakieś niecne zamiary, ale z czasem zyskuję ich zaufanie.
Nakupiłem w cywilizacji białych ludzi różnych przypraw, książkę kucharską i zorganizowałem kurs gotowania. Wyszła na jaw cała moja indolencja kulinarna - przyznaję, była to totalna porażka - to co upichciłem absolutnie nie nadawało się do jedzenia, więc mowy nie ma by tubylcy zaakceptowali moją kuchnię. Tubylcy przywykli do prostych potraw, innych smaków z niewielką ilością przypraw dobrze przyjęli tylko sól, doszło nawet do nielicznych awantur, bo podobno zupa bywała za słona.
Cierpliwie ponawiam próby i w końcu trafiłem. Ugotowałem zalewajkę - smakowało wszystkim.
Najbardziej chwaliła moją zalewajkę Rada Starszych. Pamiętali jeszcze ze swojego dzieciństwa że czasem jadali zalewajkę której przepis zostawił im mój pra, pra ...pra dziadek.
Przez lata ten przepis poszedł w zapomnienie i tubylcy wrócili do swoich tradycyjnych potraw.
Zachęcony tym sukcesem kulinarnym namawiam kobiety do kuchennych eksperymentów i trzeba przyznać że chętnie raz w tygodniu zbierają się by wspólnie gotować, plotkować i wymieniać doświadczenia.
Wykorzystuję te spotkania i próbuję wysondować co najbardziej chciałyby zmienić.
Trzeba przyznać że nie mają jakichś wygórowanych, czy absurdalnych oczekiwań.
Oczekują pomocy od mężczyzn w cięższych pracach w szałasie, pomocy w wychowaniu i opiece nad dziećmi.
Jak na standardy białych ludzi to nie są wygórowane oczekiwania. Obiecuję że na kolejnym posiedzeniu Rady Starszych poruszę ten problem i będę zachęcał mężczyzn do pomocy w pracach w szałasie i opiece nad potomstwem.
Rada Starszych słucha w milczeniu mojego wystąpienia w sprawie równouprawnienia kobiet, ale widzę po minach że krew się w nich burzy i za chwilę spadną gromy na moją głowę.
Rżnę głupa że niby niczego nie zauważam, a ich już niemal krew zalewa.

Ostatnio wszyscy stali się jacyś nerwowi, nadpobudliwi, byle co może każdego wyprowadzić z równowagi, nawet dzieci stały się jakieś krnąbrne, nieposłuszne, nadpobudliwe, no typowe ADHD, ale skąd tu ADHD? Zaraza jakaś padła czy co? Nieomylny to znak że pomyślnie przebiega wprowadzanie zwyczajów cywilizacji białych ludzi. Przecież w cywilizacji białych współrodak to niemal wróg, a na pewno konkurent w wyścigu do posady, dóbr wszelakich, stanowisk, honorów i zaszczytów.

Na koniec mojego wystąpienia pada tradycyjne pytanie: Czy tak żyją mężczyźni w cywilizacji białego człowieka?
Potwierdzam. W cywilizacji białych ludzi to absolutnie minimalny standard i rozwijam temat pomocy mężczyzn i zachowań wobec kobiet.
Kobiety w cywilizacji białych ludzi cieszą się od dawna równouprawnieniem pod każdym względem (wyłączając funkcje w kościele katabasa), są w pełni samodzielne w podejmowaniu decyzji, pracują na różnych stanowiskach, często są szefami firm, mężczyźni starają się o ich względy, pomagają w pracach domowych i wychowaniu dzieci, obdarowują je prezentami, przynoszą kwiaty, chronią od różnych zagrożeń i niebezpieczeństw, oddają im zarobione pieniądze .... i tu skończyła się cierpliwość Rady Starszych.
Najstarszy wiekiem członek Rady rąbnął z całej siły pięścią w stół i krzyknął:  DOSYĆ!!!
Przebywam już z nimi parę lat, ale takiej reakcji nigdy jeszcze nie widziałem.
Rada Starszych - ostoja spokoju, wyważenia, rozsądku, życiowego doświadczenia i mądrości kipiała gniewem i oburzeniem. Narada została przerwana, by ostudzić emocje po moim wystąpieniu w sprawie równouprawnienia kobiet. Następne posiedzenie Rady wyznaczono za tydzień.
Burza wisi w powietrzu.
Tymczasem kobiety się organizują. Zawiązały Ligę Kobiet i spisują długą listę postulatów i żądań wobec swych mężów, braci i ojców.
Atmosfera w plemieniu jak tuż przed rewolucją. Nigdy bym nawet nie przypuszczał że równouprawnienie wyzwoli takie emocje. Oj chyba otworzyłem puszkę Pandory.

Na kolejne posiedzenie Rady Starszych nie zostałem zaproszony - uzasadnienie: Rada Starszych musi we własnym gronie przedyskutować problem równouprawnienia i po zakończeniu obrad wyda stosowny komunikat w tej sprawie.
W dniu nadzwyczajnej narady kobiety zorganizowały pikiety i manify przed siedzibą Rady Starszych.
Jestem zbudowany ich postawą - obudziłem ich z letargu, przedstawiłem wizję lepszego życia i one to zaakceptowały i łatwo nie odpuszczą. To może być kluczowy dzień dla moich reform i wprowadzania zasad życia białych ludzi do cywilizacji tubylców.

Rada Starszych obradowała cały dzień - to zdarzało się tylko w sytuacjach nadzwyczajnych, lub w w razie nadzwyczajnego zagrożenia.
Kordon ochroniarzy nie pozwalał na zbliżanie się do sali obrad, mimo to dochodziły stamtąd podniesione głosy kolejnych mówców. Poza strefą ochronną trwała nieustająca pikieta i demonstracja wzburzonych kobiet. Na obrzeżach demonstracji pętały się smutne i głodne dzieci którymi nie miał się kto zająć.
Atmosfera napięta do granic wytrzymałości i było jasne że dzisiejszy dzień przejdzie do historii.
Ja tymczasem z umiarkowanym brakiem zainteresowania czekałem na komunikat Rady po zakończeniu burzliwych obrad.
Wreszcie stało się -  nad siedzibą Rady pojawił się biały dym - znak że Rada zakończyła obrady i przygotowała wspólny i jednomyślny komunikat dla tubylców od którego nie ma odwołania.

Napięcie sięga zenitu. Wychodzi najmłodszy z Rady Starszych i ogłasza komunikat:
Rada Starszych jednogłośnie i nieodwołalnie uznaje misję białego człowieka (czyli moją) za zakończoną.
Od tej chwili tubylcy podlegają wyłącznie poleceniom starszyzny plemiennej, a wszystkie dekrety, zarządzenia, ustawy wydane przez białego człowieka tracą moc.
Jednocześnie rozwiązaniu ulegają wszystkie stworzone przez białego człowieka instytucje i urzędy.
Rada Starszych ogłasza też całkowitą amnestię dla odbywających karę więzienia.
Postanowienie ma klauzulę natychmiastowej wykonalności, co oznacza że w pełni obowiązuje od chwili ogłoszenia.

Stałem jak rażony gromem. W jednej chwili zawalił się mój świat. Kim ja teraz jestem? Co ze mną będzie?
Mniej więcej po kwadransie została wyłączona elektrownia. Tubylcy mieli iść spać po zmroku, a jutro od rana Rada Starszych wyda nowe dyspozycje.
Zapadła cisza. Słońce chyliło się ku zachodowi, nad dżunglą zapadał zmrok. Tubylcy w ciszy i spokoju rozeszli się do swoich szałasów. Kobieca pikieta gdzieś nagle zniknęła.
W totalnym szoku powlokłem się do swojego szałasu i po ciemku ułożyłem się do snu, choć wiedziałem że tej nocy oka nie zmrużę.

Ciąg dalszy w kolejnym odcinku

Z poważaniem
Doktor Wszechnałóg  

                   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz