sobota, 5 kwietnia 2014

Kim naprawdę był Leonardo da Vinci (cz.3)

Było wczesne przedpołudnie gdy Leon dotarł do osady.
Osada przypominała mały warowny gród z okresu średniowiecza. Leon był przekonany że trafił na plan jakiegoś historycznego filmu.
Bramy grodu przekroczył bez przeszkód - był to dzień targowy w osadzie i ze wszystkich stron ciągnęły dziwne zaprzęgi i dziwacznie ubrani ludzie.
Leon wszedł na rynek i okazało się że to on jest dziwakiem. Wszyscy patrzyli na niego jak na dziwacznego przebierańca. Spojrzenia były ciekawskie, ale też i wrogie. Wszyscy rozmawiali w jakimś nieznanym języku.
Po kilkunastu minutach Leon był już osaczony przez już jawnie wrogi tłum. Nie było mu do śmiechu, ludzie go szarpali i poszturchiwali. Wyśmiewano się z jego stroju i wyglądu, sytuacja stawała się coraz groźniejsza.
Nagle ktoś mocnym szarpnięciem urwał Leonowi rękaw od służbowego fartucha i odsłonił na jego ręce zegarek elektroniczny. Ktoś inny bliżej obejrzał to cudo i osłupiał z przerażenia widząc wyświetlające się cyfry.
Leon przytomnie postanowił wykorzystać efekt zaskoczenia. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął zapalniczkę, pstryknął i pojawił się płomień.
Tłum zamarł z przerażenia i podziwu. Leon już wiedział że teraz to on panuje nad tłumem.
Zorientował się że to nie przebierańcy, przypomniał sobie swój eksperyment w CERN i już był pewien że cofnął się w czasie o wiele dalej niż zamierzał.
Na migi dogadywał się z tłumem, dali mu jeść i pić, a pod koniec dnia zaprowadzili do władcy tej osady.
Próbował ustalić w którym jest roku i w jakiej części świata - wyglądało na to że w Europie, ale trudno powiedzieć gdzie.
Nikt nie był w stanie powiedzieć mu który to jest rok.
Kolejnym dniem była niedziela i Leon podobnie jak wszyscy mieszkańcy udał się do kościoła.
 Po nabożeństwie jakoś dogadał się z księdzem i wynikało że jest rok 1495, Leon był przerażony.
Nie mógł ujawnić w jaki sposób tu się pojawił, bo posądzono by go o czary i pewnie skończył by na stosie.
Już zaczynały się problemy z powodu zegarka i zapalniczki jako narzędziami szatana.
Ciągle wypytywano go skąd przybywa i jak go zwą. Przedstawił się: Leon Dawidziuk, przybywam z Polski.
Nikt nie wiedział gdzie leży ta Polska. Leon podpowiedział - z nad Wisły.  Dawiciuk; Dawicik; Dawidzi : da Wisły- nikt nie potrafił prawidłowo wymówić jego nazwiska, ani nazwy kraju skąd pochodzi.
Stanęło w końcu na Leonardo da Vinci - Leon to zaakceptował dla świętego spokoju.

Ale spokoju nie dane mu było zaznać. Zbytnio odstawał od reszty społeczności, jego wiedza i umiejętności stanowiły poważne zagrożenie dla miejscowych notabli.
Knuli oni jak pozbyć się Leona. Został w końcu oskarżony o czary i kontakty z diabłem (zegarek i zapalniczka). podobno już szykowany był dla niego stos na rynku.
Jednak sława Leona zdążyła wyjść już poza granice osady i po Leona przybyli posłańcy od księcia.
Leon trafił na dwór książęcy.
Tu wykazał swój kunszt jako hydraulik modernizując i unowocześniając łaźnie książęce.
Sława Leona szerzyła się po kraju docierając do biskupiego pałacu. Biskup też zapragnął luksusów nowoczesnych łaźni i zażądał wydania Leona. Książę się sprzeciwiał, bo miał wobec Leona własne plany.
Konflikt narastał, Leon był między młotem, a kowadłem.
W końcu biskup rzucił klątwę i ekskomunikował księcia. Książę spłonął na wolnym ogniu na stosie.
Leon został oskarżony o kontakty z diabłem i też był kolejnym kandydatem na stos.
Przekonywał usilnie biskupa o swojej głębokiej wierze i na dowód prawdziwości swoich słów obiecał namalować w kaplicy pobożny obraz.
Biskup dał mu szansę i wkrótce Leon zaczął malować sławny obraz "Ostatnia Wieczerza"

Zdawał sobie sprawę że nie ma szans na powrót do współczesności, ale z lekcji historii znał przyszłość i zapragnął te informacje przekazać w swym dziele ku przestrodze przyszłym pokoleniom.
Nie mógł tego przekazać jawnie, bo zagrożenie stosem wciąż było aktualne.
Zakodował więc najważniejsze jego zdaniem przesłanie pod postacią szeregu niby nic nie znaczących kresek.
W istocie był to zaszyfrowany przekaz, który można było odczytać wykorzystując .... technikę cyfrową.
Leon wiedział przecież w jakim kierunku pójdzie rozwój cywilizacji technicznej.
Zakodował więc te informacje które jego zdaniem będą bardzo ważne gdy technika cyfrowa będzie powszechnie dostępna i ktoś skojarzy te niby nic nie znaczące kreski z kodem.

Ciąg dalszy w kolejnym odcinku.

Z poważaniem
Doktor Wszechnałóg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz