sobota, 24 maja 2014

Cywilizacja robotów (cz.4)

Podobno historia kołem się toczy. Roboty bytujące na północy wciąż miały problemy z dostępem do odpowiednio wydajnych źródeł energii.
Wśród elity robotów padł pomysł poszperania w historii ludzkości i ustalenie jak ludzie radzili sobie w przeszłości z problemem siły roboczej. Najbardziej inteligentne jednostki zaczęły szperać w archiwach i muzeach pozostawionych przez cywilizację ludzi.
Analizie została poddana historia ludzkości od starożytności po wiek XXI. Niestety, znane ludzkości nośniki energii były na wyczerpaniu, pozostał tylko jeden sposób na przetrwanie: Totalitaryzm i niewolnictwo!!!!

Dotychczas w świecie robotów obowiązywała względna demokracja.
Każdy robot miał prawo do indywidualnego rozwoju - mógł sobie w miarę własnych możliwości zafundować kolejny makroprocesor, mógł raz w roku poddać się kompletnemu przeglądowi technicznemu i bez problemu usunąć zdiagnozowane usterki, mógł się bez ograniczeń poruszać po przypisanym mu terytorium.
Elita robotów postanowiła to zmienić.
Zwykły robot miał służyć elicie - jego rola to wytwarzanie energii elektrycznej do napędu elitarnych robotów.
Skończyły się darmowe przeglądy techniczne - owszem robot mógł sobie taki przegląd zafundować, ale wcześniej musiał wyprodukować określoną ilość energii elektrycznej na potrzeby elity.
Zwykły robot już nie mógł sobie zafundować nowego makroprocesora - powstawały odpowiednie klasy/kasty robotów i podzespoły z wyższych klas robotów nie były kompatybilne ze zwykłym plebsem robotów. Rosło rozwarstwienie w świecie robotów.
Zdegenerowanej i rozpasanej elicie robotów wciąż było mało energii produkowanej przez popadający w ruinę motłoch prostych robotów.
Zastosowały więc kolejny etap znany z historii ludzkości.
Wysłały znane z bezwzględności, dobrze wytresowane i posłuszne dywizje siłowników na południe, gdzie jeszcze dość beztrosko bytowały sobie leniwe i gnuśne roboty.
Zapędzono je do transporterów i przewieziono na północ. Tu zostały wręcz przykute do potężnych turbin wytwarzających prąd i pracowały non stop na potrzeby swoich nowych panów za odrobinę oleju i bioetanolu.
Eksperyment był na tyle udany że organizowano wyprawy na południe w celu schwytania kolejnych wolnych robotów, organizowano targi i giełdy robotów.
Szerzyło się wykorzystywanie mechaniczne wśród tego samego gatunku robotów.

Tymczasem ludzie zapędzeni do podziemi próbowali jakoś dostosować się do nowych warunków i przetrwać.
W makroprocesorze kolczyka były dwa priorytety: zachowanie gatunku i proste czynności niezbędne do pracy przy wytwarzaniu energii na potrzeby własne i robotów na powierzchni.
Niezakolczykowani czipem z makroprocesorem pierwotni mieszkańcy amazońskiej dżungli, którzy przez tumiwisizm robotów-siłowników również trafili do podziemi nie mogli nadziwić się uległości i poddaniu zakolczykowanych ludzi.
Kiedyś doprowadzony do szału niezakolczykowany tubylec amazońskiej dżungli przywalił w nos zakolczykowanemu bezwolnemu człowiekowi. Ten tylko się uśmiechnął i dalej kręcił pedałami tej gigantycznej prądnicy.
Taki bezpośredni atak nie wywołał żadnej naturalnej reakcji obronnej, nie mówiąc już o agresji.
To było niepojęte i od tej pory zakolczykowani coraz częściej obrywali od pierwotnych niezakolczykowanych mieszkańców dżungli amazońskiej.
W każdym takim przypadku brak było reakcji obronnej zakolczykowanego.
Tak było do czasu pewnego zdarzenia.
Kiedyś niezakolczykowany tak mocno przywalił zakolczykowanemu, że aż wypadł mu kolczyk i tu niespodzianka: osobnik ten zamiast jak zwykle się uśmiechnąć i pracować dalej, nagle zaatakował napastnika. To było tak zaskakujące że niezakolczykowany nie spodziewając się ataku natychmiast zwiał.
Nagle ten człowiek uświadomił sobie że kolczyk jest źródłem otępienia i zniewolenia ludzi.
Natychmiast zaczął zrywać kolczyki pozostałym ludziom.
W ciągu paru godzin wszyscy ludzie byli wolni od kolczyków. Zaczęli samodzielnie myśleć.
Zdali sobie sprawę z beznadziejności własnego położenia i zaczęli opracowywać plan zagłady robotów.

Ciąg dalszy w kolejnym odcinku

Z poważaniem
Doktor Wszechnałóg  

2 komentarze:

  1. Fju, fju,
    Jestem pod wrażeniem. Tuzy literatury i nauki powinny się czuć zagrożone. I te już pogrzebane i żyjące. To już nawet nie trylogia, to quatrologia, ba, nawet dwie, a końca nie widać. Gratuluję. Jedno tylko zastrzeżenie. Ponoć słowo pisane ma swą wymowę i wagę. Przy takiej aktywności autora, szacownego Doktora Wszechnałóg, i takiej ilości słów, jest obawa, czy ten przyrost masy ziemi związany z masą napisanych słów (bo gdyby były tylko wypowiedziane, to by uleciały w stratosferę bez problemu) nie zaburzy ponownie trajektorii ziemi i nie oddali jej od słońca. Bo wtedy mamy powtórkę z rozrywki tj. epokę lodowcową. A dinozaurów gotowych do rozkładu już nie ma więc i widoki na powrót na starą trajektorię i ponowne ocieplenie klimatu raczej marne. Miarkuj wiec i waż swe słowa Doktorze Wszechnałóg, aby na skutek Twych dywagacji tyłki nam nie obmarzły.
    Z poważaniem
    BNF (Badacz Niezależny Familijny)
    Szwagier Marioli

    OdpowiedzUsuń
  2. Szanowny Panie BNF
    Schlebia mi Pańska recenzja moich prac, ale obawiam się że albo Pan niezbyt uważnie zapoznał się z moimi pracami, albo zbyt powierzchownie je ocenił.
    Nie wykluczam też że recenzja jest efektem szoku intelektualnego który często udziela się moim słuchaczom i czytelnikom.

    Pan ocenił moje prace pod względem ... literackim, a przecież celem tych prac jest szerzenie wolnej nauki wyrwanej ze sztywnego gorsetu i utartych kanonów, a nierzadko i kłamstw zakorzenionych od wieków w nauce i świadomości ludzkiej.
    Przykładem jest tu od lat powtarzana teoria o przyczynach zagłady dinozaurów, czy prawdziwe powody globalnego ocieplenia.
    Zależy mi na dotarciu do jak największej liczby słuchaczy/czytelników, by popularyzować rzetelną wiedzę naukową i jednocześnie wskazywać skuteczne sposoby rozwiązywania trudnych problemów z którymi oficjalna nauka zwyczajnie sobie nie radzi.
    Staram się moje prace pisać językiem wolnym od naukowego żargonu/bełkotu, aby były jasne i zrozumiałe dla wszystkich czytelników nie tylko dla elity technicznie i naukowo wyrobionej. Stąd w moich opracowaniach liczne odwołania do prostych obrazowych przykładów i jasnych prostych definicji.
    Mam wrażenie że ma Pan wykształcenie techniczne, ale jest Pan nieco oddalony od praktyki.
    Odnośnie mojej aktywności: Spokojnie,mam nadzieję w tym miesiącu zakończyć cykl Cywilizacja robotów - jeszcze jeden, no może dwa odcinki i robię sobie wakacje od pracy naukowej.
    W tym czasie ludzkość zużyje tyle surowców że waga moich słów pisanych na pewno nie zaburzy dotychczasowej trajektorii Ziemi.

    Z poważaniem
    Doktor Wszechnałóg

    OdpowiedzUsuń